Inwazja złego królika, czyli Bad Bunny jako (nie)znany raper

Fot. Canva, kolaż autorski / YouTube / Monty Python Wiki

Jeśli śledzicie mojego bloga od dłuższego czasu, to zapewne widzieliście w muzycznych podsumowaniach roku, że za każdym razem w czołówce światowych artystów znajdował się Bad Bunny, o którym będzie mowa w tym poście. No właśnie, praktycznie nieznany raper w naszym kraju, ale rozpoznawalny w reszcie świata, zwłaszcza w państwach hiszpańskojęzycznych. Dziś spróbuję odpowiedzieć na pytanie, skąd wzięła się tytułowa inwazja złego królika (nie mylić z tym z filmu Monty Python i Święty Graal, kto wie, ten wie 😁).

Na początek kilka akapitów o jego karierze i życiu osobistym. Gdy wpisałam bad bunny w Google, wyskoczył mi fragment artykułu z angielskiej Wikipedii (swoją drogą, zauważyliście, że ciocia Wiki zmieniła wygląd?). 

I tu pojawił się pierwszy problem, bo jak możecie się domyślić, o złym króliku nie ma jego polskiego odpowiednika. Z dostępnych języków są te najpopularniejsze (angielski, hiszpański, francuski itp.), oraz te, którymi posługuje się dużo mniej osób niż językiem polskim (keczua, aragoński, asturyjski itd.).

Zatem już na podstawie tego można uznać, że Bad Bunny jest na tyle nieznany w Polsce że nikomu nawet artykułu w największej internetowej encyklopedii się nie chciało pisać.  


W tym roku zły królik będzie obchodził 10-lecie swojej pracy artystycznej. Właściwie to raper zaczął pisać i komponować utwory już w wieku 14 lat (Bad Bunny urodził się w 1994), jednak to w 2013 jego kariera rozpoczęła się już bardziej na poważnie. 

Początkowo Portorykańczyk publikował swoje dzieła na portalu Soundcloud. Trzy lata później DJ Luian zwrócił uwagę na jedną z piosenek rapera, Diles (Powiedz im) i wziął go pod swoje skrzydła, a dokładnie zły królik podpisał kontrakt z jego wytwórnią płytową Hear this Music.

Bad Bunny jest kojarzony głównie z latin trapem i reggaetonem. Ten drugi gatunek jest ostatnio dość popularny w naszym kraju, co jeszcze bardziej może dziwić, że zły królik jest praktycznie u nas nierozpoznawalny.

Pod względem stylu ubierania się, artystę można porównać np. z Harrym Stylesem, ponieważ często nosi ubrania lub/i dodatki w kwiatowe wzory. Zdarzało mu się także występowanie z długimi pomalowanymi paznokciami.

No ale zaraz, dlaczego w ogóle Bad Bunny nie zdobył szerokiego grona fanów w naszym kraju? Powód jest co najmniej jeden, a mianowicie wspieranie środowiska LGBT+. Wiadomo, że nie można wrzucać ludzi do jednego wora, bo rzecz jasna nie wszyscy Polacy i Polki są homofobami. W każdym razie, w Polsce jakby nie patrzeć, jest to temat wywołujący kontrowersje.


Ewentualną drugą przyczyną, dla której złego królika nie słucha zbyt wielu naszych rodaków, jest to, że oprócz kariery muzycznej Bad Bunny zajmuje się czymś jeszcze. Jest także profesjonalnym wrestlerem. Tak, dobrze czytacie. Fani WWE widywali go walczącego np. w WWE 24/7 Championship.

Wracając do kwestii inwazji, u cioci Wikipedii (w angielskiej wersji) można przeczytać, że tematy, które zły królik porusza w swoich kawałkach, to:

  • emocje, praktycznie wszystkie, jakie istnieją
  • self-love (miłość do siebie samego)
  • inkluzywność (przesłanie dla wszystkich, a nie tylko dla wybranych)
  • akceptowanie osób LGBT+.

Myślę, że inkluzywność jest tutaj słowem-klucz. I może właśnie dlatego Bad Bunny jest znany i lubiany w krajach, gdzie mówi się po hiszpańsku oraz zdobył od 2017 roku ponad 100 nagród w różnych galach.

I w tym miejscu chyba już wyczerpałam temat. A Wy, słuchacie Bad Bunny'ego?

Do następnego wpisu!

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

SETNY POST NA BLOGU... i co dalej? - statystyki, podsumowanie i kilka pytań do Was

Analiza tekstu: PRO8L3M - Nicea

Analiza tekstu: sanah - Marcepan